czwartek, 26 września 2013

Katie i zaczarowana różdżka - cz.3

   Gdy już usiadły w 'najlepszym' dla nich miejscu, rozglądały się po sali spotkań. Ich uwagę zwrócił wielki tron , stojący na samym końcu sali spotkań. Sala przypominała jadalnie z Harry'ego Potter'a. Katie uwielbiała ten film. Gdy zawsze leciał w telewizji, oglądała go uważnie, podczas gdy inni domownicy spali jak zabici. Mama nie była z tego zadowolona, bo później Katie nie mogła wstać do szkoły. Na początku Katie chodziła do innej, normalnej szkoły. A potem do szkoły magii. Do szkoły magii nie przyjmują wszystkich. Dlaczego? W zwykłej szkole pracuje nauczyciel z magicznej i jak zobaczy kogoś, kto nadaje się do szkoły magicznej do powiadamia dyrektora . I po 3 klasie normalnej szkoły przechodzi do magicznej.
   Wróćmy do sali.
Obok tronu, stanął wysoki, szczupły mężczyzna z niedługą, siwą brodą. Ubrany był w długą czerwoną szatę. Na głowie miał kapelusz, nieduży, a na ramieniu ptaka.
 - Pewnie to dyrektor - pomyślała Katie.
 - Ej, jak myślisz, kto to jest?
 - Myślę, że to dyrektor.
Kiedy już wszyscy umilkli, dyrektor zaczął swoją przemowę.
 - Witam wszystkich tutaj zgromadzonych: uczniów, nauczycieli i rodziców naszych podopiecznych. Powiem krótko: jesteśmy bardzo szczęśliwi widząc pełną sale, w której, kochani uczniowie, będziemy smakować różnych czarodziejskich smakołyków naszej kuchni. Będziemy też w tej sali, jak sama nazwa mówi, spotykać się w niej i omawiać różne wiadomości. Chciałabym teraz przedstawić nauczycieli przedmiotów w tej szkole... Sophia Thanks, nauczycielka wróżbiarstwa - przedstawił dyrektor.
 - Eleonora Snape, nauczycielka przeciw czarnej magii...
- Snape? Zupełnie jak w Harry'm Potter'e - pomyślała Katie.
Dyrektor wymieniał nazwiska kolejnych nauczycieli. Gdy skończył, uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- To są wszyscy nauczyciele. Jest jeszcze pan konserwator. Nazywa się Simon. Nie lubi jak do niego się mówi pan, i każe się traktować jak kolegę. Simon, proszę wstań.
Po chwili z dużej ławy gdzie siedzieli wszyscy nauczyciele, wstał chudy jak patyk Simon.
- Witam wszystkich uczniów. - I uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dyrektor.
- No dobrze, to tyle ode mnie. Teraz udajcie się do swoich klas. Przy wyjściu od sali jest skrzynka alfabetyczna. Czyli, jak nie wiecie do której klasy chodzicie, zaglądacie do tej skrzynki, szukacie swojej litery, czyli pierwszej litery waszego imienia, i wyciągacie karteczkę z waszym nazwiskiem i tam maci podaną klasę. To na tyle, do zobaczenia. - i uśmiechnął się jeszcze szerzej od Simona.
- Do-wi-dze-nia. - powiedzieli wszyscy i wybiegli z sali. Katie zobaczyła tą skrzynkę pierwsza, i podbiegła do niej. Gdy już znalazła swoją literę, wyciągnęła karteczkę. Było na niej napisane:
                                   
                                 Katie Quenn
                               Sala 32, piętro 5
                               Szafka numer 8

- No to idziemy. - pomyślała Katie. Kiedy już miała odejść, wszystkie dzieci zauważyły skrzynkę i otoczyli Katie.
- No co tak stoisz?! Idź ! - mówili.
- Przepraszam, już idę. - grzecznie odpowiedziała Katie i przepchała się przez tłum. Windą dojechała na 5 piętro. Gdy wysiadła, zobaczyła że lata nad nią nietoperz.
- Gacek - uśmiechnęła się Katie, i zauważyła salę z napisem 32.
- To pewnie ta sala. - Pomyślała Katie.
- Dlaczego tutaj nie ma nikogo oprócz mnie? Przecież miałyśmy być z Ashley w jednej sali...
I weszła do pomieszczenia. Sala była duża, a na ścianie wisiała czarna tablica. W sali w ogóle było ciemno. Weszła do środka. W pewnym momencie, z hukiem drzwi się za nią zatrzasnęły. Stała na środku sali, lecz czuła, że ktoś ją śledzi. Zasłony się poruszyły, i nietoperz, którego widziała na korytarzu Katie, zaczął latać wokół. Nagle zleciał niżej i Katie zobaczyła przed sobą wysokiego blondyna w czarnej pelerynie.
- K-kim jesteś? - zapytała z drżeniem w głosie Katie.
- A jak myślisz? - odpowiedział z uśmieszkiem Blondyn.
- M-my się znamy?
- Tak, i to bardzo, chociaż ty mnie pierwszy raz widzisz, ja Cię znam od kołyski. - powiedział Tajemniczy Blondyn.
- Czy powiesz mi, jak się nazywasz? - powiedziała bardzo odważnie Katie.
- Mike Black. Jestem więźniem, i twoją rodziną. - uśmiechnął się tak drwiąco, że Katie zatkało.
- Tak, moja rodzina, to znaczy nasza rodzina, była od dawna sławna. Twój praprababcia, nazywała się Katie i była bardzo znanym czarodziejem. Odziedziczyłaś to imię po niej, wiesz?
- Jak widać... - odparła tak samo drwiąco jak ten Mike.
- Lecz, nasza rodzina nie była do końca dobra... Brat tej całej Katie, wolał złą magie niż dobrą, i poszedł swoimi ścieżkami. Opuścił rodzinny dom. Gdy wędrował tak, napotkał na ludzi, którzy tak jak on, woleli czarną magię. Tak narodziła się grupa Black Magic, czyli Czarna Magia.
- To ty jesteś tym bratem co wolał czarną magię ! - krzyknęła Katie.
- Tak, spostrzegawcza jesteś. Jak się dowiedziałaś?
- Zmieniłeś nazwisko na Black, żeby każdy wiedział, że to ty jesteś szefem! - krzyknęła jeszcze głośniej Katie.
- Tak, masz rację. Lecz nasza rodzina miała coś w genach. Coś, czego ja już nie mogłem zniszczyć, bo nie znałem zaklęcia.
- Co to było? - zapytała Katie.
- To było znamię. Znamię, które już zostało. Znamieniem, było serce, ale ja przerobiłem je na serce z cierniami. Ty też możesz mieć takie znamię. Chcesz?
- Nie !
To rozwścieczyło Mike'a.
- Będziesz miała to znamię ! Nie wywiniesz się z tego !
I wyciągnął różdżkę, którą wymierzył w stronę Katie. Katie nie mogła już nic zrobić. Mike wykrzyknął jakieś zaklęcie, i Katie poczuła ból na prawym nadgarstku, który po chwili ustał.
- I co? Teraz już nic nie zrobisz. Żegnaj.
Zamienił się w nietoperza i odleciał. Lecz, wyleciała mu różdżka, którą wymierzył w Katie. Ból narastał i Katie nie mogła wytrzymać i upadła na ziemię.

2 komentarze:

  1. To było świetne ;) Szczerze spodziewałam się lipy. Zaskoczyłaś mnie i to w dobry sposób :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń